22 lipca 2013

Istoty z koszmarów: WILKOŁAKI


 
Nie istnieje chyba osoba, która nie słyszała o zabójczo groźnych bestiach, jakimi są wilkołaki. Nasza wiedza, w większości ogranicza się jednak do tego, co widzieliśmy w telewizji, czytaliśmy w powieściach młodzieżowych lub tanich czasopismach. Czas opuścić Ciemnogród i poznać kilka faktów dotyczących owych legendarnych istot.

Podobno idea człowieka, przybierającego postać wilka wywodzi się aż z czasów prymitywnych plemion łowieckich, których członkowie, aby zdobyć siłę i zwinność zwierzęcia, przebierali się w jego skórę. Kolejne ślady odnajdujemy w starożytności np. micie o królu arkadii Likaonie. Ten to osobnik postanowił oszukać greckich bogów wydając ucztę, na której za danie główne posłużył jego własny syn, którego uprzednio zabił, obdarł ze skóry  i ugotował. Bogowie jednak zorientowali się, czym jest zaserwowana potrawa i ukarali całą rodzinę władcy, zmieniając ich w wilki. Jest to oczywiście bardzo szybkie streszczenie tej historii, ale ukazuje  istotną część.
Największą rolę jednak wilkołak odegrał w średniowieczu. W tamtych czasach jak wiadomo kościół zajmował  bardzo wysoką pozycję i aby móc sprawować jeszcze większą kontrolę nad społeczeństwem, tłumaczył niewyjaśnione, jako dzieło diabła. Gdyby dzisiaj, w jakimkolwiek miasteczku czy wsi, doszło do fali zabójstw, podejrzenie padło by na mordercę, człowieka chorego psychicznie, dewianta. W tamtych czasach, ludziom łatwiej było jednak zaakceptować historię o złej bestii, aniżeli o istocie ludzkiej, łamiącej święte nakazy. Społeczności nie były duże, dlatego nie chciano przyznawać, iż wśród sąsiadów może ukrywać się okrutny zabójca- lepiej zwalić winę na wyimaginowaną kreaturę o demonicznych cechach.
Potwierdzeniem dla tego typu wierzeń, były min. „dobrowolne” wyznania oskarżonych, którym pokazywano narzędzia tortur, jakie miały być na nich użyte. Prezentacja nie polegała jednak wyłącznie na zwiedzaniu sali rozrywek, ale na dosłownym rozrywaniu. Najpopularniejsze było łamanie kołem, jako przedsmak późniejszych zabaw.  Kto by się nie przyznał przy takich argumentach?
Inna sprawa to choroba psychiczna likantropia. Osoba na nią cierpiąca, uważa się za dzikie zwierzę (często wilka) i tak też się zachowuje. W skrajnych przypadkach odzywa się głód krwi i kanibalizm. Niewesoło mieli też zarażeni wścieklizną: we wczesnych przekładach podaje się, iż  bestia toczyła pianę z pyska i zarażała ugryzionych.
 
Recepta na zostanie wilkołakiem:
- napicie się wody z zagłębienia po wilczych łapach lub miejsca, gdzie zwierzęta gaszą pragnienie,
- spożycie wilczego mięsa,
- spożycie mięsa ofiary wilka np. owcy,
- ugryzienie przez wilka / wilkołaka,
- zawarcie układu z diabłem,
- magia i rytuały,
- przyodzianie się w wilczą skórę,
-wtarcie w ciało specjalnej maści.
 
Wielość sposobów powstania równa się metodą unieszkodliwiania. Srebrne kule,  modlitwy, zabicie wilkołaka, który nas zaraził, spalenie skóry wilka, uśmiercenie ofiary wraz z rodziną, płynne antidotum.
 Obecnie raczej nie boimy się już tych bestii. To bohaterowie filmów, książek, opowieści. Logika i nauka wyparły dawne, niepodważalne fakty i uczyniły z nich formę rozrywki. Są jednak tacy, którzy wciąż twierdzą,  że czują w sobie wilka. Zjawisko przybiera formy poważne i trywialne.
 
 
Ciekawostka: W pierwotnej wersji  „Czerwonego Kapturka”, przekazywanej sobie z pokolenia na pokolenie, rolę potwora odrywał wilkołak a nie, jak to teraz popularne, wilk. Nie było również szczęśliwego zakończenia- nikt nie uratował dziewczynki. Opowieść miała budzić strach u młodych panien i przestrzegać je przed nadmierną ufnością wobec obcych, uwodzących  je pozorami i słodkimi słówkami.
Dawno, bardzo dawno temu żyła sobie kobieta, która miała córkę. Pewnego razu matka upiekła chleb i powiedziała do córki:
– Idź zaraz i zanieś swojej babci ten gorący bochenek chleba oraz butelkę mleka.
Dziewczynka wzięła koszyczek z jedzeniem i ruszyła przed siebie, a droga do chatki babci wiodła przez ciemny las. Na rozstaju dróg spotkała wilkołaka, którzy spytał ją:
– Dokąd idziesz?
– Niosę ten gorący bochenek i butelkę mleka dla mojej babci.
– A którą droga podążasz: drogą igieł czy drogą szpilek? – dopytywał wilkołak.
– Drogą igieł – odpowiedziała dziewczynka
– Dobrze więc, ja pójdę drogą szpilek – odrzekł wilk i pobiegł przed siebie.
Dziewczynka zaś zabawiała się po drodze zbieraniem igieł. Zaś wilkołak, nie tracąc czasu, pobiegł do chatki babci. Tam zabił staruszkę i włożył jej mięso do szafki, a butelkę z krwią postawił na półce.
W tym czasie dziewczynka dotarła na miejsce i zastukała.
– Pchnij drzwi – zawołał wilkołak – są zaryglowane kawałkiem mokrej słomki.
Posłusznie otworzyła drzwi.
– Dzień dobry, babciu – powiedziała – Przyniosłam ci gorący bochenek chleba i butelkę mleka.
– Włóż do kredensu, moje dziecko. Weź sobie mięsa, które tam znajdziesz i napij się wina, co stoi na szafce.
Gdy dziewczynka zjadła mięso i napiła się wina, usłyszała głos kota:
– Fuj, co za fleja! Je mięso i pije krew swojej babki!
A wilkołak rzekł do niej:
– Rozbierz się moje dziecko i kładź się obok mnie.
– Ale gdzie mam położyć swój fartuszek? – spytała dziewczynka.
– Wrzuć go do ognia, moje dziecko, bo nie będzie ci już potrzebny.
– A gdzie mam położyć swoją sukienkę?
– Wrzuć ją do ognia, moje dziecko, bo nie będzie ci już potrzebna.
I za każdym razem, gdy dziewczynka pytała, gdzie położyć kaftanik, halkę, pończochy, wilkołak niezmiennie odpowiadał:
– Wrzuć je do ognia, moje dziecko, bo nie będą ci już potrzebna.
Gdy dziewczynka położyła się już do łóżka, rzekła:
– Babciu, ty jesteś cała owłosiona!
– To po to, żeby mi było cieplej, moje dziecko!
– Babciu, jakie masz długie paznokcie!
– To po to, żeby mi było łatwiej się drapać, moje dziecko!
– Babciu, jakie masz duże barki!
– To po to, żeby nosić drewno na opał, moje dziecko!
– Babciu, jakie masz duże uszy!
– To po to, żeby cię lepiej słyszeć, moje dziecko!
– Babciu, jakie masz duże nozdrza!
– To po to, żeby zażywać tabaki, moje dziecko!
– Babciu, jakie masz duże usta!
– To po to, żeby cię zjeść, moje dziecko!
Wypowiadając te słowa, wilkołak pożarł dziewczynkę jednym kęsem.
 
Powstał też film, w którym przedstawiono obraz zbliżony do tego przedstawionego powyżej.
 
 
 

15 komentarzy:

  1. Świetny pomysł na posty!
    Prawdę mówiąc, trochę się rozpisałeś, ale to wcale nie źle. Piszesz na prawdę ciekawe posty, a przepis na zostanie wilkołakiem mnie powalił :D
    adgjh.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz, gdyby pominąć opowieść o czerwonym kapturku, to miałbym około 450 słów. Myślę, że tekst nie jest nudny, dlatego da się jakoś przez niego przebrnąć. Poza tym, nie odpowiada mi pisanie skrótowo, bo wtedy zawsze czegoś mi brakuje ;)

    Wpadaj częściej i dzięki za pochwałę

    OdpowiedzUsuń
  3. bardzo ciekawy blog... świetnie pisane posty, naprawdę ciekawie ^^
    a przepis na zostanie wilkołakiem świetny, haha :D

    OdpowiedzUsuń
  4. I jak tu nie lubić amerykańskich szkół? ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Co za masakra z wilkołakami, na szczęście nie mam zapędów by zostać jednym z nich xd
    Ja dostaję pocztówki dlatego, że przyjaciółka lubi mi je wysyłać. Też nie podaję raczej na blogu czy w innych tego typu miejsca swoich danych adresowych.
    Właśnie ja nie potrafię się nie przejmować, to jest okropne. Zawsze w każdej sprawie/sytuacji znajdę sobie coś do pozamartwiania się i w ogóle... Paranoja.
    Ale świetną historyjkę mi ofiarowałeś o polaczkach, dzięki wielkie xd Szkoda, że normalni nauczyciele nie mówią uczniom takich ciekawostek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak. On nie był normalny ;) Tak właściwie, to był najgorszy z najgorszych, ale czasem zdarzało mu się coś ciekawego powiedzieć xd

      Usuń
  6. Jak Ty świetnie piszesz posty :O
    Super Ci wyszedł ten post, lubię tematykę wilkołaków tylko w książkach fantasy :D
    mlwdragon.blogspot.com
    historiaadam.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie że Ci się spodobało, ale na przyszłość, jak chcesz reklamować 2 blogi, to napisz troszkę więcej tekstu, bo to źle wygląda ;)

      Usuń
  7. Ciekawy post ;) Ja też uwielbiam historie o duchach i czytać o zjawiskach paranormalnych.
    A to, o czym napisałeś u mnie w komentarzu, a dokładniej o tym, że śniącym wydaje się, że coś im siedzi na klatce piersiowej, nazywa się "porażeniem przysennym". Mam zamiar napisać o tym kiedyś post, bo wydaje się interesujące ;]
    Obserwuję. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ...tak, ale porażenie jest często wynikiem właśnie świadomego snu. Też mam zamiar o tym napisać, więc będziemy konkurentami ;)

      Usuń
  8. Niesamowity post.Masz super pomysły.Musisz pisać wiecej takich postów ^^

    OdpowiedzUsuń
  9. LUBIE FILMY O WILKOŁAKACH ALE W REALU NIE CHCIAŁABYM SPOTKAĆ :) ZAPRASZAM : /zwierzeceserce.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  10. Wilki nie są takie fajne, jak wilkołaki. Wielka szkoda, że tak mało słychać o tych stworach :D

    OdpowiedzUsuń