3 lipca 2013

Żałosnym jest bycie trendy


 


Taka sytuacja:
Spotkałem się ostatnio z kumplem, a ten zamiast powitać mnie jak należy, czyli słowami witaj Boże mój, jedyny, sprawiedliwy, dający odpisywać na egzaminach mówi do mnie: cześć Hipsterze! Eee… gościu, czy Ty w ogóle wiesz, kim jest Hipster? Nie, ale Ty mi się jakoś z nim kojarzysz. Musiałem, no po prostu musiałem go ukarać i zrobiłem to… w najbardziej perfidny sposób-nie wsparłem go na kolosie. Śmierć leszczom!                  Muszę mu jednak podziękować, bo podsunął mi pomysł na kolejną część cyklu o subkulturach.
Często słyszymy, że ktoś lub coś jest hipsterskie, co to jednak znaczy? Według mnie nie da się jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Ogólnie rzecz ujmując Hipster, to mieszkaniec miasta (głównie), który unika mainstreamu oraz ma duże parcie na okazanie swojej oryginalności i indywidualizmu. Jak to robi? Głownie poprzez ciuchy, w których układzie brakuje składu i ładu, przynajmniej dla nas, zwykłych śmiertelników przesiąkniętych pospolitością. Należy łączyć wszelkie możliwe style w jeden nowy, brać po trochu z kiczu i elegancji. Mile widziane są wstawki vintage oraz kapelusiki, czapki i szaliki, które powinno się nosić niezależnie od pory dnia i roku. Zasada jest taka, że ubieramy się tak, by osiągnąć maksymalną odrębność od tłumu. Uwieczniamy wszystko, co wyda nam się ciekawe, chociaż to też nie jest regułą, bo równie dobre jest cykanie fotosów w każdej możliwej sytuacji. Hipsterom nie można zarzucić uciekania od nowinek technologicznych; są zawsze na bieżąco, zarówno w kwestii gadżetów jak i informacji o aktualnie modnych tematach. Ironia i cynizm stanowią główną broń członków subkultury pseudo-znawców sztuki. Popularnym w środowisku środkiem komunikacji jest rower, który podobnie jak właściciel winien być jedyny w swoim rodzaju; kolorowy, połamany, przegniły itp.
Ktoś może się czepiać, że wcale nie jest tak jak opisałem. Mówić, że uważa się za Hipstera i jako taki neguje tę charakterystykę. Mam jednak przygotowaną dobrą ripostę; skoro twierdzisz, że nim jesteś, to zapewniam Cię, iż tak nie jest. Dlaczego? A dlatego, że prawdziwy Hipster całkowicie odrzuca przynależność do jakichkolwiek subkultur. One są przecież skupiskiem podobnych do siebie osób, a nie o to tutaj chodzi. Swoją drogą, to niezła ironia losu.

 Nawiązując do hasła, które najbardziej mi się z nimi kojarzy, czyli „Lubiłem to, zanim jeszcze zaczęło być modne”, chciałbym zauważyć, jak wiele hipsterskich odwołań można odnaleźć w panujących trendach np. torby na ramię zamiast plecaków, okulary przeciwsłoneczne rodem z Karate Kida lub zerówki z grubymi, czarnymi oprawkami i oczywiście moje ulubione rowery, przypominające te, na których nasi dziadkowie w swojej młodości zwiewali przed milicją. Nie wiem jak u Was, ale w Krakowie jest po prostu zatrzęsienie takich niby gratów.

Tak żeby uniknąć nieporozumień- jeżeli ktoś interesuje się nowinkami technologicznymi albo chce się niestandardowo ubierać, to nie znaczy, że jest Hipsterom. O byciu nim decyduje przede wszystkim specyficzna osobowość i stosunek do świata, na tyle charakterystyczne, że łatwo jest wyczuć takiego typka w tłumie xD

A jakie jest Wasze zdanie o nich? Może macie tego rodzaju znajomych, albo krewnego?

Dajcie info, I’m so curious...

4 komentarze:

  1. Uwielbiam hipsterów. Niestety nie mam żadnego w znajomych :c

    OdpowiedzUsuń
  2. na prawdę ciekawy blog :D

    OdpowiedzUsuń
  3. ciekawa notka.. muszę ją przesłać koleżance która uważa się za hipsterke :D

    zapraszam do mnie ;)
    http://anuula.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Ubiór czy rower nie ma tu nic do rzeczy. Ale generalnie całkowite wpasowywanie się w jakąkolwiek subkulturę jest dla mnie nieporozumieniem. Generalizacja, szufladkowanie, nie lubię tego. Nie wierzę, że znalazłby się choć jeden człowiek, który wpasowywałby się w 100% w subkulturę powiedzmy punkową. Co do hipsterów, wyznaję zasadę "żyj i daj żyć innymi", nie widzę powodu do wyzywania kogoś od pedałów, bo ma rurki i szaliczek. Chociaż ta pseudo alternatywność, afiszowanie się z oryginalnymi zainteresowaniami na siłę jest zabawne. W sumie jak zauważyłeś, to subkultura paradoksów.

    OdpowiedzUsuń