26 czerwca 2013

"Jesteście stażystami?! A już myślałem, że kimś ważnym"

    

       Ilu  z Was próbowało kiedykolwiek wytłumaczyć osobie, która w głębokim poszanowaniu ma komputeryzację i to co z nią związane, czym jest Facebook, YouTube czy Google? Chyba każdy. Finał  takiej rozmowy jest zazwyczaj podobny. Mianowicie ja jakoś żyję bez internetu, po co mi to? , jak będę czegoś potrzebował, to ty to wklepiesz i znajdziesz.
 Ach te Internety, jak mawia moja sąsiadka, której życiowym  partnerem jest terierek.
 
Wybrałem się ostatnio na film Stażyści (The Internship). Szybki przemyt przekąsek i na salę. Żartuję. Wszyscy przecież wiedzą, że jedyna, godna strawa w kinie, to Popcorn+ Cola za 35 zł (w promocji).
Podczas reklam, czyli na oko przez pół godziny zastanawiałem się czego właściwie oczekuję od tego filmu. Moje wymagania okazały się być bardzo nikłe. Chcę jedynie się dobrze bawić, wyłączyć myślenie i całkowicie wyluzować po egzaminach.
Vince Vaughn i Owen Wilson.  Jeżeli miałbym wypowiedzieć się o filmach, w których zagrali to stwierdził bym, że każdy był taki sam. Czyli, że zły? Nie. Były to komedie, nie wymagające wiele od widza, przy których czas szybko ucieka i pozostawia  miłe ciepełko. Typowe lekarstwa na zły nastrój.
 
 
 
Do filmu. Mamy tu historię dwóch facetów w średnim wieku, którzy z dnia na dzień tracą pracę. Życie zaczyna się im mocno komplikować, ponieważ okazuje się, że nie są w ogóle przystosowani do wymogów współczesnego rynku. Jak żyć? Cóż…na kłopoty  Google.  Bohaterowie postanawiają postawić wszystko na jedną kartę i udać się na praktyki w głównej siedzibie wyżej wspomnianej firmy. Jest jednak pewien problem- aby przejść pomyślnie przez wyzwania jakie przed nimi postawiono potrzeba dużej znajomości w dziedzinie informatyki. Jaką mają oni? Bardzo, bardzo małą. Na domiar złego, jako 40-latkowie dość mocno wyróżniają się z tłumu młodych geniuszy komputerowych. Brak wiedzy nadrabiają jednak zapałem do pracy i oczywiście humorem.
 
Zetknięcie się dwóch światów, geeków komputerowych i rozrywki, nie może skończyć się dobrze. Kłopoty, nieporozumienia i wpadki. To wszystko oprószone  dobrze napisanymi tekstami i humorem sprawia, że nie da się wyjść z tego filmu z ponurą miną.
Rzeczą o której należy wspomnieć  jest lokowanie produktów. Google Googlem Googla popędza. Dzieła tej właśnie firmy prezentowane są nam w ilościach masowych. Hasła, sugerujące wybitność i bycie przyjaznym dla konsumenta aplikowane są non stop. Czy to źle? Nie do końca. Mimo, że ilości reklamy są niewiarygodne, to bez problemu da się z nimi żyć. Tak naprawdę bardziej skupiamy się na wydarzeniach przedstawionych w filmie, niż na charakterystycznych kolorach rowerów, czapeczek i elementach otoczenia.
Do oglądnięcia Stażystów zachęcam każdego, kto pragnie czystej rozrywki lub chce się odstresować. Te osoby, które lubią doszukiwać się ukrytych treści i morałów mogących zmienić sposób życia, będą zawiedzione. Tutaj tego nie ma. Oczywiście można się doszukiwać informacji o tym, że młodzież potrzebuje trzeźwego spojrzenia na świat, czy czegoś w tym stylu, ale po co? Nie o to w tej produkcji chodzi. Tutaj mamy się dobrze bawić i już.
Życzę wszystkim miłego seansu i zapraszam na FanPage, gdzie codziennie serwuję coś, co może chociaż na chwilę przełamać nudę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz